Niestety w ciągu 13 lat mamy kolejną powódź tysiąclecia… 23 maj 2010 woda przerywa wał w podpłockich Świniarach, 800 000 tysięcy litrów wody na sekundę zalewa okoliczne wsie, zagrożone zalaniem są m.in wszystkie miejscowości położone pomiędzy Świniarami a Dobrzykowem skąd już tylko o krok do płockiego Radziwia. Ogrom zniszczenia, ludzka tragedia, niewyobrażalne starty materialne…
O przerwanym wale w Świniarach dowiaduję się około godz 12, jestem poza miastem. Do Płocka przyjeżdżam po godz. 16, szybki posiłek, pakowanie plecaka, sprawdzony w bojowych warunkach ubiór, wodery… Jesteśmy w trasie. Dojeżdżamy do zagrożonego już Dobrzykowa, ogromna mobilizacja służb i mieszkańców-trwa gorączkowe układanie wałów, woda będzie i tu za kilka godzin, wszystkie okoliczne drogi zamknięte są przez policję i służby porządkowe. Mijamy kolejne blokady policyjne. Legitymacje prasowe, odrobina szczęścia, i trochę więcej niż odrobina uporu w połączeniu z „niezawodnym” GPSem (główne drogi nie są w takich przypadkach najszybszymi ) pozwalają nam nie bez problemu dotrzeć do celu. Jesteśmy niecały kilometr od miejsca w którym zaczynają się Świniary, bliżej dojechać się nie da, wszędzie woda…
Chwile grozy przeżywają nie tylko ludzie, ratownicy z płockiego WOPRu ratują bezbronnego przerażonego psa.
Minęła kolejna godzina od momentu gdy woda wdarła się na te tereny. Ogromne wojskowe amfibie kursują w dalszym ciągu bez przerwy, w niektórych miejscach nurt wody jest tak silny, że nawet te pojazdy są momentami bezradne. Puste kursy, kolejne rozkazy, kolejne próby.
Woda jest śmiertelnie niebezpieczna, nie tylko ze względu na swoją siłę. Płynąc setki kilometrów zbiera swoje żniwo, zalane cmentarze, wysypiska, szamba, ścieki, zdechłe zwierzęta. Płynąca tablica Mendelejewa, trzeba być nadzwyczaj ostrożnym, zwykłe skaleczenie może skończyć się poważnym zakażeniem.
Okoliczni mieszkańcy na bieżąco informują straż o ludziach potrzebujących natychmiastowej pomocy.
Sielski krajobraz-„prawie”. Zboże, niesamowite niebo tuż przed zachodem słońca i rzeka która zabrała kolejną drogę, kolejne uprawy i kolejny dom. Tuż obok czerwieniły się już pierwsze truskawki…
Kolejna amfibia, kolejni ludzie w stronę lądu.
Z Płocka do Świniar przyjechaliśmy w trójkę, Blister i Semoon postanawiają jechać do Dobrzykowa, zostaję, bez transportu z nadzieją na bezproblemowy powrót do domu (zapominając o słynnym powiedzeniu z nadzieją w roli głównej, które jak okaże się już za kilka godzin sprawdzi się w tym przypadku doskonale…).
Jest coraz później, godzina 21 przynosi ochłodzenie, słońce schowało się już za horyzontem. Co przyniesie ta noc to pytanie które zadaje sobie teraz tysiące rodzin.
Płyniemy po kolejne osoby potrzebujące pilnie pomocy. Chwile grozy. Po raz kolejny-moment nie pozwala zapomnieć powagi sytuacji w jakiej wszyscy się znajdujemy. Jesteśmy bardzo blisko miejsca w którym w tym momencie wyrwa w wale ma 150 metrów długości. Woda w tym miejscu ma ponad 2 metry głębokości, bardzo mocny nurt rzeki jest śmiertelnie niebezpieczny, amfibie mają problemy ze sterownością, chwile później prąd znosi nas na pobliskie drzewa sytuacja jest naprawdę poważna. Emocje sięgają zenitu, nie wiem nawet kiedy i jak zrobiłem to zdjęcie, o tym że je mam dowiaduję się 3 dni później przeglądając zawartość karty pamięci. Balansujemy pojazdem dociążając go w odpowiedni miejscowy sposób, ogromne doświadczenie załogi pozwala nam wyjść z opresji bez szwanku.
Dopłynęliśmy, niestety nie wszystkie osoby chcą się ewakuować, zabieramy najmłodszych. W nocy będzie znacznie gorzej, brak prądu, chłód, jeszcze większy poziom wody, część ludzi dopiero za kilka godzin uświadomi sobie powagę sytuacji, w nocy akcja ratunkowa będzie jednak dużo bardziej utrudniona…
„Tak jesteśmy już na brzegu, bezpieczni …” ok godziny 22 kolejne ewakuowane osoby próbują skontaktować się z bliskimi.
Jest godzina 23:40, przemoczony z bolącym gardłem wracam do domu. Nie było łatwo, drogi dojazdowe do Świniar są kompletnie zamknięte o ile wyjazd z miejscowości nie stanowi większego problemu tak już przyjazd do niej graniczy niemal z cudem. Korzystając z pomocy strażaków zabieram się z nimi do Dobrzykowa gdzie od jakiegoś już czasu czeka na mnie reszta „ekipy”. Było ciężko, niebezpiecznie, jednak czym jest to chwilowe niebezpieczeństwo niemal na własne życzenie, czym w porównaniu z sytuacją tych wszystkich osób poszkodowanych przez wielką wodę, wróciłem do swoich zdjęć ślubnych do kolejnego zlecenia do ciepłego domu-ja mogłem…Nie zapominajmy o ludziach poszkodowanych przez powódź, nasza pomoc dla wielu z nich będzie teraz niczym być albo nie być. Nie pozostańmy obojętni.
Pełny reportaż 60 fotografii ze Świniar znajdziecie w GALERII.
Za pomoc w realizacji materiału dziękuję strażakom i firmie zajmującej się wypożyczaniem amfibii, towarzyszy kolejnej już wspólnej wyprawy pozdrawiam.