Po kilku plenerach na Santorini przyszedł czas na pierwszą sesję ślubną na Korfu. Wyspa zaskoczyła mnie totalnie, zdecydowanie na plus i gdyby ktoś dziś zapytał mnie: plener na Santorini czy Plener na Korfu wybrałbym jednak…to drugie 🙂
Różnorodność! Kolory! Zapachy! Zdecydowanie trzeba to zobaczyć na własne oczy. Blisko Polski a jednak momentami dość egzotycznie. Cudowne plaże, klasztory, roślinność, złote klify skąpane w lazurowych wodach Morza Jońskiego u wybrzeży Albanii. Canal d’Amour, Paleokastrista, Przylądek Drastis, rajskie Porto Timoni można by wymieniać długo a i tak połowy nawet nie widziałem. M.in ze względu na pogodę była to jedna z moich bardziej wymagających sesji ślubnych. Od rana do wieczora, w upale i hektolitrach potu w akompaniamencie fantazyjnych ścieżek pokonywanych naszym wypożyczonym bolidem przypominających momentalnymi bardziej rowerowe aniżeli drogi dla samochodów-wrażenia niezapomniane. Zdecydowanie zbyt krótko i mam nadzieję, że nie po raz ostatni.
Więcej zdjęć za jakiś czas na blogu Sesja Ślubna za Granicą.
