Z Magdą i Adamem na plenerową sesję ślubną pojechaliśmy do Trójmiasta. Do zaplanowanego Gdańska i Gdyni dość niespodziewanie dołączył Sopot. Dwa plenerowe dni pełne morskiej bryzy i nieśmiertelnego klimatu polskiej fish&chips upłynęły nam pod znakiem fotograficznie dobrej pogody i ciągłego poszukiwania wolnych miejsc parkingowych. Sesja w Gdyni była moim najbardziej wymagającym tegorocznym wyzwaniem fotograficznym-wspaniały wysoki na 60 metrów klif najlepiej widoczny jest od strony, którą ogląda się najrzadziej z racji faktu jej dostępności czyli od strony wody. Wymyśliłem-zrealizuję, a że będzie bolało o tym dopiero miałem przekonać się na własnej skórze po jakimś czasie 😉 . Wyjątkowo mocny w tym miejscu prąd przybrzeżny w połączeniu z licznymi podwodnymi przeszkodami w postaci ogromnych głazów kompletnie niewidocznych w toni zimnej (lodowatej?) wzburzonej wody słonecznego Orłowa sprawiły te 3 godziny-niezapomnianymi. Kostki już nie bolą, piszczele zagoiły się, nic nie odmroziło. Buty nieprzereklamowane-faktycznie nadają się do wygodnego chodzenia w niewygodnej 😉 wodzie, wspomnienia utrwalone-nie zamokły i pomimo że momentami było może i blisko i nie do końca komfortowo to i tak bez wahania powtórzę to jeszcze nie raz 🙂 . Dziś krótka zajawka z Gdyni, za jakiś czas zaproszę Was na część dalszą z okazałym okrętem wschodem słońca spowianym, Gdańską Starówką i Sopocką plażą.
Jeśli nie chcecie przegapić kolejnej porcji zdjęć zapraszam Was serdecznie do polubienia mojej strony na Facebooku gdzie publikuję najnowsze fotograficzne zapowiedzi i nigdzie indziej nie pokazywane zdjęcia. Klik: