Woda dotarła do Płocka. Sobota godz. 9:30. Wodery, dodatkowe pary skarpet-może być zimno (było), komplety suchych spodni na zmiane, ocieplany bezpieczne buty za kostke, samochód spakowany-możemy jechać. Kilka minut po godzinie 10 mijamy się z ekipą TVN24 jesteśmy na miejscu.
„Tradycyjnie” już po raz kolejny wraz z przyjściem wielkiej wody ulica Gmury zostaje zalana.
Woda całkowicie zalała ulicę, wdziera się do piwnic, powoli dostaje się do domów.
Mieszkańcy obawiają się że tym razem wody może być więcej.
Jedynym źródłem suchego transportu są wszelkiego rodzaju jednostki pływające, łódki, łódeczki…
Mieszkańcy robią zapasy, nie wiadomo jak długo utrzyma się woda, przede wszystkim trzeba liczyć na siebie.
Prognozy na najbliższe godziny są niepokojące, punkt kulminacyjny jeszcze nie nadszedł.
Straż pożarna pełni regularne patrole, transportuje ludzi z zalanych domów.
„Ogórków w tym roku nie będzie, a takie dobre swoje :D…”-odrobina dobrego humoru nie opuściła jeszcze wszystkich.
Prądu oczywiścinie nie ma-pomimo wszystko stojąc prawie po pas w wodzie-czułem się dziwnie…
Ponad 2h w wodzie robi swoje, jestem zmęczony, zmarznięty a jednocześnie spocony (wodery nie oddychają). Ogromnie spragniony, głodny nie mogę doczekać się ciepłej kąpieli w zaciszu domowej wanny, jeszcze tylko okolice wałów, potem bulwar wiślany bliżej centrum i możemy jechać do domu…
Więcej zdjęć (części pierwszej) z dzisiejszego dnia znajdziecie w GALERII część druga niebawem, zapraszam wkrótce.